piątek, 7 stycznia 2011

Powrót na płaskowyż Rennon - tym razem uderzyliśmy wyżej. Kolejką do Soprabolzano, a potem ciuchcią do Klobenstein skąd ruszyliśmy w górę do Pemmern, po drodzę zatrzymując się w restauracji z bajecznym widokiem w Bagno Dolce/Bad Siess.
Poniżej kościół z czterema zegarami (trzy na wieży i jeden słoneczny na ścianie między drugim a trzecim oknem od lewej). Strasznie dużo tam zegarów mają, co wioska to przynajmniej jeden. Punktualni muszą być. No, ale w wioskach jest tu ponoć 60-70% niemców.
 Kolejne piramidy ziemne.

 Tu już pod Colno del Renon (choć popularniejszą nazwą tutaj jest Rittner Horn). Czerwone kółeczko pokazuje gdzie dokładnie jesteśmy. Sporo miejsc dla nart, desek, czy sanek! Bo są osobne tory saneczkowe!
 Widoczki.


 O, a ta kolejka zapieprzała jak dziki koń na koksie. Tzn. bardzo szybko, było ich mnóstwo i prawie żadna nie jechała pusta. Mnóstwo ludzi, ale też mnóstwo miejsca na jazdę.
 No, ja sobie nie pojeździłem - mój mroczny rumak ciemności zakopał się w śniegu. To nie to co uniak ;)
 A propos ciemności - alpejska lama wprost z piekła!
Dziękuję za uwagę ;).
Sylwester spędziliśmy w Wenecji. Niesamowicie wąskie uliczki, mnóstwo kanałów, co rusz mosty - mniejsze czy większe, spęd turystów, a na wodzie gondole, ale też pośledniejsze łodzie, czy vaporetto.


 Wejście do klatki schodowej i wewnętrznego podwórka. Na zdjęciu tego pewnie nie widać, ale w środku na podwórzu widać było ślady wody, a na ścianach zacieki. Temperatura w Wenecji była idealna do schładzania trunków (patrz: parapet)

 Zegar z 24 godzinami. Polecam doczytanie jak pokazywał czas;)

 Lew - symbol miasta (niegdyś Republiki Weneckiej) jak i św. Marka, który z kolei jest jej patronem.
 Wieża widokowa. Wjazd windą, uff...
 Widoki z wieży.


 Bazylika św. Marka.
 Plac św. Marka - tu była impreza sylwestrowa.

 Jakby nie było widać - to gondola ;D
 Ambulans :D
 Jak wiadomo w wenecji szczególnie podczas karnawału ubiera się maski - poniżej kolega z goglami i czołówką.

sobota, 27 listopada 2010

Lunga notte dei musei di Bolzano. Ingresso libero!

Wczoraj (piątek) mieliśmy w mieście noc muzeów, w której brało udział siedem instytucji: Castel Roncolo, Museo Civico, Museo Archeologico dell'Alte Adige, Museo della Scuola, Museion, Museo Mercantile, Museo di Scienze Naturali dell'Alto Adige. Udało mi się zobaczyć wszystkie (głównie dlatego, że sześć z nich jest w centrum, oddalone nie dalej niż pięć minut drogi od siebie), niestety (a może dla was na szczęście) zdjęć ze wszystkich nie mam, bo w niektórych nie wolno było robić zdjęć, a w innych nie wolno było robić z flashem. Wybaczcie zatem jakość zdjęć :P.
 Jako pierwsze odwiedziłem Castel Roncolo (Runkelstein).
 Byłem już tu dwa razy, nigdy nie wchodziłem do środka, a teraz miałem okazję i to nie byle jaką, bo prócz standardowych ekspozycji (krzesła, krzesła, krzesła, plus cośtam średniowiecznego) były także takie atrakcje jak grajkowie średniowieczni oraz aktorzy - dziewczyna szyjąca ubranie, włókniarka, rycerz, giermek, skryba, zielarka, itp.
 Pierwszy napotkany przeze mnie rycerz, wygląda groźnie, nieprawdaż?
 Zamek wygląda fantastycznie, na zewnątrz było ustawione palenisko, na ścianach od środka i od podwórza są malunki (na zdjęciach poniżej).





 W normalny dzień pracy zamku jest czynna restauracja, a jada się przy stołach takich ja te powyżej, lub przy oknie  (wnęka w murze z widokiem na miasto; brak zdjęcia,bo tam akurat ciemno było:P).
 W środku z kolei zamek ma mnóstwo nazwanych sal, poniżej np sala Tristana, gdzie na ścianach uwieńczona jest historia jego i jego laski. (Poniżej walka z Moroldem).
 Na zamku jest też wystawa krzeseł (pamiętacie Homo sedens? To właśnie to). Wstawiam jedno z intrygującymi rzeźbami.
 O, oto średniowieczna kobieta szyjąca ubrania z jakże średniowiecznym aparatem cyfrowym kodak express 1,2Mpx. Tyle pikseli to ja mam w telefonie bez aparatu :P

 Stoisko zielarskie, w prawym dolnym rogu stołu paliły się jakieś mieszanki - pachniało w całym pomieszczeniu.


 Sonisphere festival - medieval edition. Wtedy to dopiero dawali po garach!




 Potem zwiedzanie przeniosło się do miasta.
 Muzeum Archeologiczne, gdzie przetrzymywany jest skremowany człowiek z lodu. Odnalezione niedaleko Bolzano zamrożone ludzie ciało sprzed 5000 lat. Widok? Bez szału - małe, krępę i świeci się jakby za dużo kremu jakiegoś na siebie nałożył :P
 Mapa Bolzano - jeśli chodzi o centrum to niewiele się zmieniło. Zniknęły głównie strumienie pociągnięte przez środek miasta!
Muzeum Mercantile. Trzy rzeczy : degustacja wina (choć słowo degustacja przy tym ile wina dawali nie pasuje) St Magdalena plus ciasta/bułeczki, budynek - placyk w środku otoczony ścianami bez zadaszenia, z fontanną, dwoma posągami, jakimś drzewkiem - ot taki miły deptak, oraz wystawy, czyli jak to szlachta/kupcy kiedyś mieszkali. A mieszkali przepysznie:



 Czyżby światła uliczne?
Muzeum o nazwie takiej jak poniżej:
 Więc dużo przyrody, lisy, sowy, norki, bambi, jaszczurki, rybki, sporo tego w ładnych wystawach.





Dwa jelenie, choć do tego po mojej lewej nie jestem pewien... jakiś taki sztuczny wydawał się być.
Było kilka ekspozycji z guzyczkami. Niektóre z nich nie działały (mimo że świeciły, to guziczki nic a nic nie robiły)
 O, poniżej działało. Każda cyfra odpowiadała rechotowi danej żaby. Cyfra zero odpowiadała za rechot wszystkich ;D
 A poniżej w końcu coś ciekawego (przynajmniej dla mnie:P). Przekrój lodowca sprzed 20 tysięcy lat, grubość 2 kilometry. Wtedy to dopiero oszukiwali ze zdobywaniem szczytów!

 Inny dział w tymże muzeum - sala kolorów (głównie niebieskiego, niewiadomo czemu).

 Po uruchomieniu płytka poniżej zaczynała coraz szybciej wirować i przybierać jeden kolor. Szkoda że nie czarny, no, ale fizyki nie oszukasz :P
 Poniżej : każdy przycisk odpowiadał za inny kolor, kolory się nakładały i tak oto można zobaczyć że żółtko naświetlone niebieskim jest zielone, itp. (mam nadzieje, że nie pomieszałem:P)
 Znów zabawa kolorami, trzy niezależnie od siebie poruszane dyski z kolorami, po nałożeniu powstaje nowy kolor, hura!
 Skoro przy edukacji jesteśmy to witam w muzeum szkolnym! Czyli jak kiedyś uczono w szkołach.






 Mój faworyt: stare, dobre czasy.
 Powrót do szkoły o_O

 Museion. Nie jest to raczej muzeum, a galeria sztuki.. dziwnej, wg mnie :P Poniżej dyskuja nt podróży.



Gratulacje dla tych co dotarli aż tutaj!